wtorek, 29 października 2013

Truskawkowo - truskawkowy dessser ;)

DESER.

To wyraża więcej, niż tysiąc słów :)

Otóż jednego pięknego dnia napisała do mnie Patrycja. Zmartwiona moim ostatnim brakiem weny, podsunęła mi wspaniały pomysł na absolutnie przepyszne i słodkie jedzonko.
W nagrodę umieszczam podziękowania na samym wstępie ;D


Składniki:
  • 1 opakowanie serka mascarpone (taki 250g)
  • 1 galaretka (u mnie truskawkowa, bo lubię ;p)
  • owocki (u mnie rozmrożone truskawki)

Let's do this :D

Galaretkę robimy zgodnie ze wskazaniami na opakowaniu - nie ma sensu udziwniać :D
Studzimy ją (chodzi o to, aby była zimna, ale ciągle płynna/ lejąca się).










Do zimnej galaretki dodajemy serek i uparcie mieszamy. Dlaczego uparcie? Ponieważ te dwa składniki mogą stawiać opór, ale w końcu się poddadzą naszej woli :D










Na dno salaterek/ szklanek/ misek/ kubków wsypujemy pokrojone owoce i zalewamy płynem. U mnie były to dwie takie salaterki, jak obok i trzy ładne szklaneczki (ilość może być zachwiana, ponieważ zajęta byłam próbowaniem ;p ).

Tak przygotowany deser wkładamy do lodówki aż stężeje :D










I proszę bardzo! Teraz można szaleć :D



Smacznego!
A. :*


PS Przepraszam, że tak krótko, zwięźle i na temat, ale wróciłam właśnie z Matarni i chyba nie czuję nóg. Na dodatek oczy płatają mi figle, ponieważ w niespodziewanych momentach się zamykają -.-
Więc dobranoc, kochani! ^^

niedziela, 27 października 2013

błotnista zupa krem

Zupa krem? Czemu nie ;p.
Składniki:
*3 duże marchewki
*1 duża pietruszka
*pół selera
*kawałek pora
*natka pietruszki
*1 cebula
*1-2 kostki rosołowe
*500 g pieczarek
*śmietana
*pieprz
Przygotowanie:
 Obieramy seler, marchewki, pietruszkę i cebulę. Wrzucamy do garnka z wodą i dodajemy kostkę/i rosołowe. Gotujemy.
 Obieramy pieczarki i kroimy w ząbki. Po zagotowaniu się wody z warzywkami, wsypujemy pieczarki. Całość gotujemy tak długo aż wszystkie warzywa zmiękną.
Po ugotowaniu warzyw zupę odstawiamy do wystygnięcia( nie powinno się blendować gorących potraw). Kiedy wreszcie zupa ostygnie bierzemy się do blendowania. Dodajemy śmietanę, pieprz i inne przyprawy jeżeli ktoś ma ochotę.
Podgrzewamy i podajemy. :)









J.

wtorek, 22 października 2013

Ugrzybione naleśniory pod presją boczku.

Miał być post o tym, jak to nie będzie postu. Aż tu nagle (i zupełnie niespodziewanie) zobaczyłam na pulpicie niewykorzystany jeszcze przepis. To zdecydowanie uratowało wtorek :D
Jakoś tak nie mam siły na nic... W sensie: wiem, że mogłabym podebrać przepis (z jednego z moich ulubionych blogów) na muffiny snickersowe albo coś. Ale kurczę, staram się wykrzesać nieco kreatywności. A z tym, jak zapewne wiecie, bywa różnie ;)
Dzisiaj przedstawię Wam ,,Ugrzybione naleśniory pod presją boczku" bo niby: czemu nie? :p Lepsze naleśniory, niż moje wynurzenia na temat wielce życiowego ,,niechcenia się" :)

Działajmy kochani, bo wstęp i tak zaczął się robić przydługawy :D

Skład:
  1. pieczary (na małą porcję zapewne wystarczy kilka - zależy od nastroju ;)
  2. boczek wędzony parzony (ze dwa plasterki)
  3. nieco cebulki (np. pół małej)
  4. łyżeczka śmietany 18%
  5. przyprawy (wedle gustu)
  6. jedno jajko
  7. trochę mąki i mleka
  8. ser
Do dzieła!

Z boczusiem, pieczarami i cebulką postępujemy tak, jak z przepisie na ,,Ześwidrowany boczek pod ciepłą świetanowo - pieczarkową kołderką". Tyle, że wykładamy je do miseczki i dopiero tam wrzucamy łyżeczkę śmietanki.
To wszystko zblendowałam, ale to tylko ja. Jeśli nie lubicie takiej drobnicy albo po prostu nie macie blendera (przecież nie wszyscy muszą mieć) zostawcie to w takiej formie :)




Co do naleśniorów, to sprawa jest prosta. Do miski wbijamy jajko, wlewamy mleko, dosypujemy mąkę (aż uzyskamy zadowalającą konsystencję) i doprawiamy (u mnie wystarczyła tylko sól).
Smażymy na rozgrzanej patelni z odrobinką oleju.
PORADA Żeby nie nalewać co chwilę oleju na patelnię, można dodać go do naleśnikowej masy :D




Co dalej? Otóż naleśniory smarujemy pastą grzybowo - boczkową i pięknie zawijamy.












Tak wygląda moje dzieło! Różnica w wysokości wzięła się z różnego sposobu zawijania naleśników :P
Jeśli macie już coś takiego, jak ja obok, to połóżcie na wierzch naleśniorów, które będziecie jeść, nieco sera. A potem.. do pieca z nimi! Trzymamy je tam tak długo, aż ser się rozpuści :)













Smacznego! :D

A. :*

piątek, 18 października 2013

Brokułowy rozbójnik

Coś dobrego i lepszego niż zwykły burger :).

Składniki:
*brokuł
*jajko
*bułka (ja wybrałam grahamkę)
*ser
*keczup
*sól, pieprz

Przygotowanie:
 Smażymy jajko ( sadzone). Doprawiamy (jeszcze na patelni) solą i pieprzem. Jajko musi być podsmażone z obu stron.
 Brokuł dzielimy na mniejsze części i gotujemy.
 Grahamkę przekrajamy. Na część z płaskim spodem kładziemy jajko sadzone i brokuła. Na koniec przykrywamy jeszcze plasterkiem sera.
Obie połówki bułki wkładamy do piekarnika. Pieczemy około 5 minutek( aż ser się rozpuści).
Ja dodatkowo polałam jeszcze swojego ''burgera '' keczupem. Łączymy połówki i rozpływamy się :P.
Smacznego!!!!
J.

wtorek, 15 października 2013

Maślankowe marzenie podniebienia!

Witam, witam!

Pewnie zdążyliście się stęsknić przez ostatni tydzień? Jestem przekonana, że tak!

Dzisiaj pyszny, ale dość szybki (jestem potwornie zmęczona) przepis na ciasto z maślanką w roli głównej.

Składniki:
  • 2,5 szklanki mąki
  • 1 szklanka cukru
  • 1 cukier waniliowy (nie wiem, czy wspominałam wcześniej, ale to nie to samo, co wanilinowy!)
  • 2 łyżeczki proszku do pieczenia
  • 1 szklanka maślanki
  • 0,5 szklanki oleju
  • 2 jajka
  • owocki (Wasze ulubione!)
  • MATERIAŁY na kruszonkę - u mnie margaryna, mąka i cukier
 Działajmy! :D

W miseczce mieszamy mokre składniki, a potem dorzucamy suche. Dokładnie mieszamy, żeby nie było grudek :)











Gotową masę wykładamy na przygotowaną blaszkę i przyodziewamy ciasto w owoce (u mnie, z braku laku, są to śliwki ;) ).












Kruszonka! Otóż u mnie jest to 0,5 kostki margaryny, 1,5 szklanki mąki i 0,5 szklanki cukru razem zgniecionych, pomieszanych i ogólnie ukruszonkowanych :D
Wysypuję ją na ciasto i wsadzam całość do pieca nagrzanego do 180 stopni na 40 minut.








Tak pięknie wygląda ciasto po upieczeniu :D

















Pychotka! ^^

Wygląda, co prawda, jak drożdżówka, ale jest z pewnością o wiele delikatniejsze i bardziej smaczne ;)

Buziaki,
A. :*




PS Dostałam okrzycz o brata, więc uaktualniam: przepis zgapiony od Gosi :D

wtorek, 8 października 2013

Ześwidrowany boczek pod ciepłą świetanowo - pieczarkową kołderką :)

Grzybki.

A więc i do mnie one dotarły. Bez obaw! Nie żadne halucynogenne (choć niektórzy pewnie zacierają rączki na samą myśl ;p ) ani takie muchomory (które są piękne, ale piekielnie trujące). PIECZARY! Kupiłam ich trochę za dużo i któryś z nast. przepisów też będzie z nimi w roli głównej. Nic to - jesień jest, można poszaleć :D

Oprócz grzybków będzie też boczuś. A co? Że nie może? Pewnie, że może :P

Składniki:
  • kilka plasterków boczku wędzonego parzonego (u mnie dwa wystarczyły)
  • pieczary (tak w przybliżeniu 6-7 sztuk na jeden raz)
  • pół cebulki
  • dwie łyżeczki śmietany 18%
  • garść (albo dwie) makaronu
Działajmy!


Na rozgrzaną pateloszkę wsypujemy boczek pokrojony w kosteczkę i chwilę pozwalamy mu się przyrumienić. Jak już będzie gotowy do dalszej zabawy, wrzucamy mu do współpracy kosteczkowe pieczarki (im też dajemy sekundkę na oswojenie się z nową sytuacją - zmaleją i nabiorą pięknego kolorku), a potem cebula.





 
Teraz śmietanka. Oczywiście. Wersja fit brzmi: jogurt naturalny :D Mieszamy i możemy jeszcze na sekundę postawić na ogień, coby ciepłe było :D










Pewnie gdzieś-tam wcześniej domyśliliście się, że trzeba ugotować makaron, prawda? :D
Oczywiście, że tak!
W międzyczasie doprawiamy elegancko naszą kołderkę - sól, pieprz, jakieś ziółka (tu natka pietruchy) i co tam tylko Wam pasuje :D









Zapewniam - było pyszne!

Niech dobre jedzenie będzie z Wami!
Buziaki :*
A.

PS Też czujecie, że dawno nie wstawiałam słodyczy?
PPS Ostatnie dwa dni były ciepłe - oby takich więcej! xD
PPPS Dziękujemy za ponad 2000 wejść! :**

Paaa!

piątek, 4 października 2013

leniuch

Dziś jestem leniem i przedstawię kolejne proste( ale smaczne) danie z ciasta francuskiego.

Składniki:
* gotowe ciasto francuskie
* parówki
* korniszony z chilli 
* papryka czerwona
* ser
* jajko

Przygotowanie:
Ciasto francuskie dzielimy na trzy prostokąty. Każdy prostokąt nacinamy w sposób przedstawiony na obrazku.










Na każdym przygotowanym prostokącie układamy parówkę.











Paprykę i korniszony kroimy w paski i układamy na parówce.











 Ser kroimy i dokładamy do całości.
Ponacinane boki sklejamy ze sobą. Muszą tworzyć warkocz tak jak na rysunku obok . :) Roztrzepujemy jajko i pędzelkiem nakładamy na nasz warkocz.
Wkładamy do piekarnika (ok. 200 stopni) na 15 minut( warkocz musi się zarumienić).









Uprzedzałam, że danie będzie proste ;p. Smacznego!!
J.

środa, 2 października 2013

Mleczno - kokosowa pijana niespodzianka :)

Lubię domowe alkohole. Jest w nich coś... mojego ;P W sensie: jakiś wkład własny i w ogóle. Tym bardziej, iż nieczęsto zdarza mi się samodzielnie wykonywać nalewki czy inne nakrapiane pyszności. Tym razem wzięłam się za solidną robotę i wyszło z tego absolutnie przepyszne Malibu (które niestety ma jakąś niewdzięcznie prostą nazwę, wobec czego przechrzciłam je na Mleczno - kokosową pijaną niespodziankę ;) )!

Dobra, dobra. Robi się zimno i muszę szybko napisać ten przepis, aby ciaśniej zawinąć się kocem :O

Czegóż potrzebujemy?

Skład:
- 2 puszki zagęszczonego mleka słodzonego
- 2 puszki zagęszczonego mleka niesłodzonego
- 100 g wiórków kokosowych
- 1 szklanka spirytusu (ja dałam wódkę, ponieważ nieziemsko wykosztowałam się na wyżej wymienione mleka, a studenckie fundusze niestety na razie się nie powiększają -.- wyszło równie pysznie, choć z mniejszym kopem :D)

Let's do this :D


Na sam początek mieszamy mleka i spiryt/wódkę - wszystko płynne :D













Teraz elegancko dodajemy wióry i mieszamy. Przykrywamy i zostawiamy tak na ok. 6 godzin (u mnie leżakowało całą noc).








 



Odcedzamy pijane już wióry kokosowe (jeśli ktoś nie lubi - możecie wyrzucić, jednakże są takie pyszne, iż można je wcinać na sucho albo dodać do jakiegoś ciasta), a nasze Malibu wlewamy do butelek.










Ta-dam!

Buziaki!
A. :*

PS Przepraszam za opóźnienie, ale zdjęcia nie chciały się w ogóle ładować -.-
PPS Gosiu, dziękuję za przepis! :*
PPPS Żartowałam, nie ma żadnego PPPS :D Ale cudownie, że chciało się Wam czytać aż dotąd :p